Music1
- Kocham Cię i to szalenie Loueh. Po koncercie, moglibyśmy złamać bariery i zrobić to po raz pierwszy?
- Kocham Cię i to szalenie Loueh. Po koncercie, moglibyśmy złamać bariery i zrobić to po raz pierwszy?
Przez resztę koncertu Louis chodził jak zaczarowany. Wpadł w
trans i nie mógł tego zatrzymać. Bo kiedy spojrzał na Harry’ego przed oczami
pojawiała mu się masa niegrzecznych scen. Mimo ich krótkiej znajomości mógł mu
zaufać. Poddać się chwili i wylądować w ramionach młodszego chłopaka już na
zawsze. Chciał tego. Miał już pewne doświadczenie w występowaniu, ale dziś zachowywał
się jak amator co było dziwne dla reszty. Tylko Harry wiedział, dlaczego jego
chłopak jest cały czas czerwony i odlatuje myślami gdzieś daleko. Zeszli ze
sceny i jedyne, czego chcieli to znaleźć się w domu aby mogli zająć się sobą. Szybko
się przebrali i bez pożegnania ruszyli do auta czekającego przed tylnim wyjściem.
Kiedy znaleźli się już w samochodzie, usta starszego chłopaka zostały wręcz
zmiażdżone. Louis nie spodziewał się tak szybkiego obrotu spraw. Harry, jako
kierowca, powinien uważać na drogę oraz na to by nikt ich nie zobaczył. Nie
mogli sobie pozwolić na takie coś. Umowa z Modest obowiązywała. Przez całą
drogę Louis musiał kurczowo trzymać dłoń Harry’ego, która chciała przedostać
się do jego męskości. Curly był bardziej napalony niż zwykle. Od chwili
poznania Lou, miał ochotę zaciągnąć go do sypialni i robić rzeczy o których
nawet nie śnił.
- Hazz spokojnie jak już dojedziemy.. – Jego usta zostały zasłonięte
ręką. A gdy spojrzał w jego stronę ujrzał swojego chłopaka, który przygryzał
dolną wargę. Był zdesperowany i napalony. Louis uznał to za najbardziej
seksowny widok na świecie. Sądził tak, ponieważ, nie wiedział co zobaczy
później.
Gdy znaleźli się na podjeździe apartamentu Harry’ego, ten wręcz wepchnął starszego chłopaka do domu. Lazurowe oczy Lou rozszerzyły się do granic możliwości. Młodszy chłopak zerwał z niego koszulkę i odrzucił ją gdzieś w kąt korytarza. Podekscytowany Harry zjechał pocałunkami na szyję Louis’iego zasysając ją i zagryzając co kawałek. Zostawiał drobne purpurowe ślady i nawet nie martwił się tym co powie Modest kiedy to zobaczy. Jaka będzie ich kolejna wymówka. Każdy teraz będzie wiedział, że do kogoś należy. Przerwał chwilo pocałunki tylko po to, żeby zdjąć swoją koszulę. Zamiast męczyć się z guzikami, rozerwał ją jednym szybkim ruchem, przez co wybrzuszenie w spodniach Lou stało się jeszcze bardziej widoczne. Harry umieścił swoje dłonie na ramionach starszego chłopaka i zaczął jechać nimi dół aż zatrzymał się na biodrach. Przeniósł je na pośladki, po czym delikatnie je ścisnął. Louis wiedział o co chodzi. Objął go nogami w pasie a następnie ponownie złączył ze sobą ich usta. Uwielbiał to uczucie kiedy ocierał się językiem o podniebienie Harry’ego. Wydawał mu się taki niewinny. Gdy widział go w odcinkach x faktora, na wywiadach czy koncertach. Zawsze myślał, że jest spokojny i delikatny. Poznali się i zbiegiem czasu wyszła na jaw jego druga strona. Niebezpieczna. Niegrzeczna. Szczerze – uwielbiał ją.
Gdy znaleźli się na podjeździe apartamentu Harry’ego, ten wręcz wepchnął starszego chłopaka do domu. Lazurowe oczy Lou rozszerzyły się do granic możliwości. Młodszy chłopak zerwał z niego koszulkę i odrzucił ją gdzieś w kąt korytarza. Podekscytowany Harry zjechał pocałunkami na szyję Louis’iego zasysając ją i zagryzając co kawałek. Zostawiał drobne purpurowe ślady i nawet nie martwił się tym co powie Modest kiedy to zobaczy. Jaka będzie ich kolejna wymówka. Każdy teraz będzie wiedział, że do kogoś należy. Przerwał chwilo pocałunki tylko po to, żeby zdjąć swoją koszulę. Zamiast męczyć się z guzikami, rozerwał ją jednym szybkim ruchem, przez co wybrzuszenie w spodniach Lou stało się jeszcze bardziej widoczne. Harry umieścił swoje dłonie na ramionach starszego chłopaka i zaczął jechać nimi dół aż zatrzymał się na biodrach. Przeniósł je na pośladki, po czym delikatnie je ścisnął. Louis wiedział o co chodzi. Objął go nogami w pasie a następnie ponownie złączył ze sobą ich usta. Uwielbiał to uczucie kiedy ocierał się językiem o podniebienie Harry’ego. Wydawał mu się taki niewinny. Gdy widział go w odcinkach x faktora, na wywiadach czy koncertach. Zawsze myślał, że jest spokojny i delikatny. Poznali się i zbiegiem czasu wyszła na jaw jego druga strona. Niebezpieczna. Niegrzeczna. Szczerze – uwielbiał ją.
Harry był silnym chłopakiem. Wykorzystał to, kiedy niósł Lou
do pokoju. Drzwi były otwarte, nigdy ich nie zamykali, ponieważ nie było takiej
potrzeby. Przerwali swój pocałunek i gdy szatyn poczuł mokry język Harry’ego na
swojej szyi automatycznie odchylił głowę w bok dając mu lepszy dostęp. Ta
chwila mogłaby trwać wiecznie. Mieli siebie. Więcej do szczęścia nie
potrzebowali. Ono było w nich. Tak twierdziły ich serca, które biły wspólnym
rytmem. Coś podpowiadało Harry’emu, że stało się zbyt romantycznie, więc
zrzucił z siebie Lou, a ten popatrzył na niego zdezorientowany. Uśmiechnął się
cwaniacko po czym padł przed chłopakiem na kolana. Językiem przejechał po jego
linii V i spojrzał do góry. Louis był w ogromnej ekstazie. Nie kontaktował ze
światem. Podniecenie wygrało. Jedną ręką odpiął pasek jego spodni, a po chwili
zdjął z niego ciasne rurki. Pocałował jego przyrodzenie przez materiał
bokserek. Louis sapnął, po czym odrzucił głowę do tyłu. Harry chwycił zębami
gumkę od bielizny chłopaka i pociągnął ją w dół. Objął całą jego długość ustami.
Zassał go tak, że poczuł uderzenie na tylnej ściance gardła, wyjął go i
przejechał po nim językiem zataczając na końcu małe kółko. Louis wiercił się i
jęczał z rozkoszy co jeszcze bardziej nakręcało Harry’ego do działania. Kątem
oka spojrzał jak daleko Louis stoi od łóżka i kiedy stwierdził, że pchnięcie go
na nie będzie w porządku, po prostu to zrobił. Szatyn był zdezorientowany tym
co właśnie się stało. Cały spocony poniósł się na łokciach i spojrzał przed
siebie. Harry rozbierał się przed nim patrząc mu prosto w oczy. Podniecenie
rosło. W powietrzu było czuć sex. Nie przeszkadzało im to. Bo kiedy Harry
usiadł na Lou okrakiem i spojrzeli sobie w oczy mieli wrażenie, jakby szukali
się całe życie. Złączyli swoje usta w jeden z najbardziej namiętny pocałunek
jaki kiedykolwiek mieli okazji przeżyć. Młodszy chłopak oparł się dłońmi o
łóżko. Tomlinson zrozumiał, co ma robić. Przewrócił się na brzuch i teraz już
nie było odwrotu. Harry złożył na jego karku krótki pocałunek. Muskał jego
plecy powoli schodząc w dół. Pierwszy raz nigdy nie jest przyjemny.
Przynajmniej na początku. Młodszy chłopak chciał być delikatny, to miała być
wyjątkowa chwila dla nich obu. Seks jest dobry wtedy, kiedy oboje partnerów
odczuwa przyjemność. Louis kazał zrobić mu to szybko i nie przerywać choćby nie
wie co. Czując ból przy próbie wejścia w niego, zacisnął swoje dłonie na
pościeli. Harry ucałował jego kark przez to poczuł się rozluźniony więc z impetem
wbił się w swojego ukochanego. Po pomieszczeniu rozniósł się głośny krzyk.
Ruchy bioder Harry’ego były delikatne. Jakby bał się, że Louis jest z porcelany
i każdy zbyt mocny ruch może go zniszczyć. Położył się na nim nie przerywając
poprzedniej czynności. Widział ból na jego twarzy i w tym momencie miał ochotę
przerwać, ale Louis powstrzymał go gestem ręki. Złapali wspólny ryt. Wszystko
stawało się bardziej brutalne. Wpadli w trans, bo to dawało im niesamowitą
przyjemność. Bliskość. Takiej jeszcze nie odczuli, ale po pierwszym razie
polubili. Krzyk niósł się po całym mieszkaniu, przyspieszone oddechy, zbyt
mocne bicie serc. Doprowadzili się na wzajemnie na krawędź. Doszli razem. Nie
przejmowali się bałaganem zostawionym po tym czynie. Teraz gdy leżeli cali
spoceni, zaplątani w pościel i wtuleni w siebie nie liczyło się absolutnie nic.
Napawali się swoją bliskością. Cały świat się zatrzymał. Ich miłość była magią.
- Kocham Cię szkrabie
- Ja Ciebie również Loueh – Po tych słowach Harry jeszcze
mocniej objął swojego chłopaka i położył się na jego klatce piersiowej. Było mu
tak przyjemnie. Tak bardzo, że nawet nie zorientował się, kiedy zasnął.
Rano obudziły go promienie słońca wpadające przez okno.
Zamruczał i odgarnął swoje niesforne loki z czoła. Wyciągnął rękę i dotknął
delikatnie miejsca obok siebie. Rozczarował się kiedy nie znalazł tam Lou.
Wyszedł z łóżka i zajrzał do każdego pomieszczenia w domu. Nie znalazł go.
Wziął telefon w dłonie i próbował się do niego dodzwonić setki razy. Jedyną
myślą jaka przyszła mu po zjechaniu plecami na podłogę było to, że Louis go
opuścił. Bo nie był wystarczająco dobry. Bo skrzywdził go. Wtedy Harry pierwszy
raz płakał przez ich idealne uczucie.
Louis siedział na ławce przed miejskim szpitalem i trzymał
jakiś papier w dłoni. Nie był już tym wesołym i optymistycznym chłopakiem co
zwykle. Bóg dał mu szczęścia, aby teraz zostało odebrane. Bo papier był jego
wyrokiem. Miał świadomość, że białaczka kiedyś go zabije. Cholerną świadomość od
samego dzieciństwa, że takie coś mogło się wydarzyć. Nie raz dziwił się, że tak
długo to trwa. I kiedy wszystko zaczęło się układać, jego stan zdrowia
pogorszył się na tyle, że lekarze i nowoczesne badania wyznaczyły mu datę
śmierci. 6 miesięcy minęło od ich znajomości. 6 miesięcy zostało mu na
korzystanie z życia. 6 miesięcy na skończenie spraw jakie mogłyby go dręczyć po
śmierci. Wtedy Louis pierwszy raz płakał odkąd osobiście poznał Harry’ego.
Minęło kilka godzin, a Louis nadal nie zadzwonił ani nie
napisał do Harry’ego. Nie miał odwagi spojrzeć mu w oczy. Nie chciał, żeby ludzie
stosowali na nim litość. Nie chciał jej od niego. Bo to byłoby takie
nieprawdziwe uczucie. Mimo, iż czuł, że Harry cały czas był z nim szczery i
pewnie będzie do końca. O ile mu pozwoli. Bo ta myśl dręczyła go od samego
rana. Kiedy przechadzał się ciemną ulicą Nowego Jorku jego uwagę przykuła
liczna ilość osób w pewnym domu. Impreza. Przez myśl przebiegła mu myśl. Bo
miał żyć na całego. Przez te ostatnie 6 miesięcy nie przejmować się niczym.
Grzeszyć. Nie żałować. I tak właśnie zrobił kiedy wypił o parę kieliszków za
dużo. Kiedy brunetka o imieniu Rossie wyciągnęła go na parkiet. Kiedy spojrzał
w jej lazurowe oczy i pocałował ją oddając w to całego siebie. Kiedy pozwolił
zabrać się na górę. Kiedy zaczął uprawiać z nią seks nie myśląc, że jego
chłopak przez cały dzień płaczę i nie wie co ze sobą zrobić.
Przepraszam za opóźnienie z dodaniem rozdziału. Końcówka ferii chciałam trochę odpocząć. Chyba rozumiecie. Za dwa dni nowy rozdział, plus premiera nowego opowiadania w którym będą aż 4! romance chłopaków z 1D :)
Jeśli chcecie nowego rozdziału, jeśli blog się Wam podoba -
PROSZĘ - komentujcie go. Nawet nie wiecie jak komentarze mobilizują do pisania.
Uwierzcie mi. Wierzę w Was! Macie wielką siłę.
Jeśli chcecie być informowani na twitterze, lub gg proszę
zostawiajcie swoje loginy/numery pod prologiem
Rozdział piąty pojawi się za dwa dni. Mimo to liczę na
chociaż trochę komentarzy tak jak pod poprzednimi rozdziałami :)