piątek, 25 stycznia 2013

Rozdział 4


Music1
- Kocham Cię i to szalenie Loueh. Po koncercie, moglibyśmy złamać bariery i zrobić to po raz pierwszy?

Przez resztę koncertu Louis chodził jak zaczarowany. Wpadł w trans i nie mógł tego zatrzymać. Bo kiedy spojrzał na Harry’ego przed oczami pojawiała mu się masa niegrzecznych scen. Mimo ich krótkiej znajomości mógł mu zaufać. Poddać się chwili i wylądować w ramionach młodszego chłopaka już na zawsze. Chciał tego. Miał już pewne doświadczenie w występowaniu, ale dziś zachowywał się jak amator co było dziwne dla reszty. Tylko Harry wiedział, dlaczego jego chłopak jest cały czas czerwony i odlatuje myślami gdzieś daleko. Zeszli ze sceny i jedyne, czego chcieli to znaleźć się w domu aby mogli zająć się sobą. Szybko się przebrali i bez pożegnania ruszyli do auta czekającego przed tylnim wyjściem. Kiedy znaleźli się już w samochodzie, usta starszego chłopaka zostały wręcz zmiażdżone. Louis nie spodziewał się tak szybkiego obrotu spraw. Harry, jako kierowca, powinien uważać na drogę oraz na to by nikt ich nie zobaczył. Nie mogli sobie pozwolić na takie coś. Umowa z Modest obowiązywała. Przez całą drogę Louis musiał kurczowo trzymać dłoń Harry’ego, która chciała przedostać się do jego męskości. Curly był bardziej napalony niż zwykle. Od chwili poznania Lou, miał ochotę zaciągnąć go do sypialni i robić rzeczy o których nawet nie śnił.

- Hazz spokojnie jak już dojedziemy.. – Jego usta zostały zasłonięte ręką. A gdy spojrzał w jego stronę ujrzał swojego chłopaka, który przygryzał dolną wargę. Był zdesperowany i napalony. Louis uznał to za najbardziej seksowny widok na świecie. Sądził tak, ponieważ, nie wiedział co zobaczy później.
Gdy znaleźli się na podjeździe apartamentu Harry’ego, ten wręcz wepchnął starszego chłopaka do domu.  Lazurowe oczy Lou rozszerzyły się do granic możliwości. Młodszy chłopak zerwał z niego koszulkę i odrzucił ją gdzieś w kąt korytarza. Podekscytowany Harry zjechał pocałunkami na szyję Louis’iego zasysając ją i zagryzając co kawałek. Zostawiał drobne purpurowe ślady i nawet nie martwił się tym co powie Modest kiedy to zobaczy. Jaka będzie ich kolejna wymówka. Każdy teraz będzie wiedział, że do kogoś należy.  Przerwał chwilo pocałunki tylko po to, żeby zdjąć swoją koszulę. Zamiast męczyć się z guzikami, rozerwał ją jednym szybkim ruchem, przez co wybrzuszenie w spodniach Lou stało się jeszcze bardziej widoczne. Harry umieścił swoje dłonie na ramionach starszego chłopaka i zaczął jechać nimi dół aż zatrzymał się na biodrach. Przeniósł je na pośladki, po czym delikatnie je ścisnął. Louis wiedział o co chodzi. Objął go nogami w pasie a następnie ponownie złączył ze sobą ich usta. Uwielbiał to uczucie kiedy ocierał się językiem o podniebienie Harry’ego. Wydawał mu się taki niewinny. Gdy widział go w odcinkach x faktora, na wywiadach czy koncertach. Zawsze myślał, że jest spokojny i delikatny. Poznali się i zbiegiem czasu wyszła na jaw jego druga strona. Niebezpieczna. Niegrzeczna. Szczerze – uwielbiał ją.

Harry był silnym chłopakiem. Wykorzystał to, kiedy niósł Lou do pokoju. Drzwi były otwarte, nigdy ich nie zamykali, ponieważ nie było takiej potrzeby. Przerwali swój pocałunek i gdy szatyn poczuł mokry język Harry’ego na swojej szyi automatycznie odchylił głowę w bok dając mu lepszy dostęp. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie. Mieli siebie. Więcej do szczęścia nie potrzebowali. Ono było w nich. Tak twierdziły ich serca, które biły wspólnym rytmem. Coś podpowiadało Harry’emu, że stało się zbyt romantycznie, więc zrzucił z siebie Lou, a ten popatrzył na niego zdezorientowany. Uśmiechnął się cwaniacko po czym padł przed chłopakiem na kolana. Językiem przejechał po jego linii V i spojrzał do góry. Louis był w ogromnej ekstazie. Nie kontaktował ze światem. Podniecenie wygrało. Jedną ręką odpiął pasek jego spodni, a po chwili zdjął z niego ciasne rurki. Pocałował jego przyrodzenie przez materiał bokserek. Louis sapnął, po czym odrzucił głowę do tyłu. Harry chwycił zębami gumkę od bielizny chłopaka i pociągnął ją w dół. Objął całą jego długość ustami. Zassał go tak, że poczuł uderzenie na tylnej ściance gardła, wyjął go i przejechał po nim językiem zataczając na końcu małe kółko. Louis wiercił się i jęczał z rozkoszy co jeszcze bardziej nakręcało Harry’ego do działania. Kątem oka spojrzał jak daleko Louis stoi od łóżka i kiedy stwierdził, że pchnięcie go na nie będzie w porządku, po prostu to zrobił. Szatyn był zdezorientowany tym co właśnie się stało. Cały spocony poniósł się na łokciach i spojrzał przed siebie. Harry rozbierał się przed nim patrząc mu prosto w oczy. Podniecenie rosło. W powietrzu było czuć sex. Nie przeszkadzało im to. Bo kiedy Harry usiadł na Lou okrakiem i spojrzeli sobie w oczy mieli wrażenie, jakby szukali się całe życie. Złączyli swoje usta w jeden z najbardziej namiętny pocałunek jaki kiedykolwiek mieli okazji przeżyć. Młodszy chłopak oparł się dłońmi o łóżko. Tomlinson zrozumiał, co ma robić. Przewrócił się na brzuch i teraz już nie było odwrotu. Harry złożył na jego karku krótki pocałunek. Muskał jego plecy powoli schodząc w dół. Pierwszy raz nigdy nie jest przyjemny. Przynajmniej na początku. Młodszy chłopak chciał być delikatny, to miała być wyjątkowa chwila dla nich obu. Seks jest dobry wtedy, kiedy oboje partnerów odczuwa przyjemność. Louis kazał zrobić mu to szybko i nie przerywać choćby nie wie co. Czując ból przy próbie wejścia w niego, zacisnął swoje dłonie na pościeli. Harry ucałował jego kark przez to poczuł się rozluźniony więc z impetem wbił się w swojego ukochanego. Po pomieszczeniu rozniósł się głośny krzyk. Ruchy bioder Harry’ego były delikatne. Jakby bał się, że Louis jest z porcelany i każdy zbyt mocny ruch może go zniszczyć. Położył się na nim nie przerywając poprzedniej czynności. Widział ból na jego twarzy i w tym momencie miał ochotę przerwać, ale Louis powstrzymał go gestem ręki. Złapali wspólny ryt. Wszystko stawało się bardziej brutalne. Wpadli w trans, bo to dawało im niesamowitą przyjemność. Bliskość. Takiej jeszcze nie odczuli, ale po pierwszym razie polubili. Krzyk niósł się po całym mieszkaniu, przyspieszone oddechy, zbyt mocne bicie serc. Doprowadzili się na wzajemnie na krawędź. Doszli razem. Nie przejmowali się bałaganem zostawionym po tym czynie. Teraz gdy leżeli cali spoceni, zaplątani w pościel i wtuleni w siebie nie liczyło się absolutnie nic. Napawali się swoją bliskością. Cały świat się zatrzymał. Ich miłość była magią.

- Kocham Cię szkrabie

- Ja Ciebie również Loueh – Po tych słowach Harry jeszcze mocniej objął swojego chłopaka i położył się na jego klatce piersiowej. Było mu tak przyjemnie. Tak bardzo, że nawet nie zorientował się, kiedy zasnął.

Rano obudziły go promienie słońca wpadające przez okno. Zamruczał i odgarnął swoje niesforne loki z czoła. Wyciągnął rękę i dotknął delikatnie miejsca obok siebie. Rozczarował się kiedy nie znalazł tam Lou. Wyszedł z łóżka i zajrzał do każdego pomieszczenia w domu. Nie znalazł go. Wziął telefon w dłonie i próbował się do niego dodzwonić setki razy. Jedyną myślą jaka przyszła mu po zjechaniu plecami na podłogę było to, że Louis go opuścił. Bo nie był wystarczająco dobry. Bo skrzywdził go. Wtedy Harry pierwszy raz płakał przez ich idealne uczucie.

Louis siedział na ławce przed miejskim szpitalem i trzymał jakiś papier w dłoni. Nie był już tym wesołym i optymistycznym chłopakiem co zwykle. Bóg dał mu szczęścia, aby teraz zostało odebrane. Bo papier był jego wyrokiem. Miał świadomość, że białaczka kiedyś go zabije. Cholerną świadomość od samego dzieciństwa, że takie coś mogło się wydarzyć. Nie raz dziwił się, że tak długo to trwa. I kiedy wszystko zaczęło się układać, jego stan zdrowia pogorszył się na tyle, że lekarze i nowoczesne badania wyznaczyły mu datę śmierci. 6 miesięcy minęło od ich znajomości. 6 miesięcy zostało mu na korzystanie z życia. 6 miesięcy na skończenie spraw jakie mogłyby go dręczyć po śmierci. Wtedy Louis pierwszy raz płakał odkąd osobiście poznał Harry’ego.

Minęło kilka godzin, a Louis nadal nie zadzwonił ani nie napisał do Harry’ego. Nie miał odwagi spojrzeć mu w oczy. Nie chciał, żeby ludzie stosowali na nim litość. Nie chciał jej od niego. Bo to byłoby takie nieprawdziwe uczucie. Mimo, iż czuł, że Harry cały czas był z nim szczery i pewnie będzie do końca. O ile mu pozwoli. Bo ta myśl dręczyła go od samego rana. Kiedy przechadzał się ciemną ulicą Nowego Jorku jego uwagę przykuła liczna ilość osób w pewnym domu. Impreza. Przez myśl przebiegła mu myśl. Bo miał żyć na całego. Przez te ostatnie 6 miesięcy nie przejmować się niczym. Grzeszyć. Nie żałować. I tak właśnie zrobił kiedy wypił o parę kieliszków za dużo. Kiedy brunetka o imieniu Rossie wyciągnęła go na parkiet. Kiedy spojrzał w jej lazurowe oczy i pocałował ją oddając w to całego siebie. Kiedy pozwolił zabrać się na górę. Kiedy zaczął uprawiać z nią seks nie myśląc, że jego chłopak przez cały dzień płaczę i nie wie co ze sobą zrobić. 

Przepraszam za opóźnienie z dodaniem rozdziału. Końcówka ferii chciałam trochę odpocząć. Chyba rozumiecie. Za dwa dni nowy rozdział, plus premiera nowego opowiadania w którym będą aż 4! romance chłopaków z 1D :)
Jeśli chcecie nowego rozdziału, jeśli blog się Wam podoba - PROSZĘ - komentujcie go. Nawet nie wiecie jak komentarze mobilizują do pisania. Uwierzcie mi. Wierzę w Was! Macie wielką siłę. 
Jeśli chcecie być informowani na twitterze, lub gg proszę zostawiajcie swoje loginy/numery pod prologiem
Rozdział piąty pojawi się za dwa dni. Mimo to liczę na chociaż trochę komentarzy tak jak pod poprzednimi rozdziałami :)




29 komentarzy:

  1. Pierwsza część - BOOOOOOOOOOSKOOOO *___* Druga już nie tak. ; c Lou ma białaczkę i zdradził Hazze z jakąś Rossie ? wut? o_0

    @luuvjade

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały rozdział . Szkoda mi Hazzy, ale Lou też. Nienawidzę czytać opowiadań, gdzie umierają, ale bardzo mi się Twoje podoba i nie przestanę. A seks zajebisty .

    Zapraszam do mnie --- > http://larrylovee.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. O MÓJ BOŻE. Ich uczucie aż wylewa się z monitora. Serio. Czułam ich oddechy i podniecenie O,O To jest dowód że jesteś znakomitą pisarką ;) Co do choroby to.. zaskoczyłaś mnie. Jak przeczytałam że Loueh jest pod szpitalem, to pierwsze co przyszło mi do głowy to to że jest w ciąży XD Chciałam Ci podziękować za czas spędzony nad pisaniem tego cuda. Uszczęśliwiasz mnie oraz inne Shipperki, a wiem że jest ich duużo.

    Z niecierpliwością czekam na kolejny.
    @11Puchacz

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się z powyższym komentarzem. Pierwsza część była po prostu cnlorvlpifds, takie magiczne, pełne miłości i pożądania *_*
    Ale białaczka? Serio? Tylko nie to ;c
    Jeszcze jego zdrada..powinien od razu pójść do Harrego.. ;/

    shouldletyougo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Pierwsza część - świetna, strasznie podoba mi się sposób, w jaki "to" opisujesz. Druga część - cóż, siedzę teraz i pociągam co chwilę nosem, naczytałam się już wielu opowiadań/imaginów w których jeden z nich ma problemy ze zdrowiem i jak dla drugiego to jest bolesne... Końcówka dość zaskakująca. Czekam na ciąg dalszy! :)
    ~@Aniusssiax3

    OdpowiedzUsuń
  6. bardzo, bardzo podoba mi się twój styl pisania i w ogóle kocham cię, ale.. znowu Lou i białaczka? Serio? Prawie w każdym story o Larry'm to występuje, spodziewałam się czegoś kreatywniejszego... ale i tak jest świetnie ;>

    OdpowiedzUsuń
  7. I część - WSPANIAŁA *--*
    II część - już nie tak bardzo :C

    czekam na next'a . xx

    OdpowiedzUsuń
  8. O JA PIER DO LE *.* dziewczyno, to jest cudowne. Chcę więcej, strasznie mi się podoba <3 czekam z niecierpliwością na nowy rozdział @pineczek

    OdpowiedzUsuń
  9. Zajebisty rozdział *____*
    Boże biedny Hazz i Lou :((((
    Pozdrawiam i życze duuuużo weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. JA UWAŻAM, ŻE OBYDWIE SĄ ŚWIETNE. NIE KAŻDE OPOWIADANIE MUSI BYĆ TYLKO SZCZĘŚLIWE . CZEKAM JAK TO SIE DALEJ ROZWINIE XX

    OdpowiedzUsuń
  11. Zajebista ta pierwsza cześć *___* druga zresztą także.
    Louis chory, no pięknie ;/, jeszcze na dodatek ten seks z tą laską -,-
    jak mógł?
    Czekam na kolejny :D
    @trollek_

    OdpowiedzUsuń
  12. Sooooooooooooooooooł kurde prawdziwe cudo *____________________*

    OdpowiedzUsuń
  13. Ojej, nieeeee, Lou nie może umrzeć :(
    @lottietommopl
    Http://summer-and-jasmine.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. No końcówce popłakałam się. Boże, jakie to smutne, że Louis'owi zostało tylko 6 miesięcy życia. Jestem chorobliwie ciekawa co będzie dalej *.*

    OdpowiedzUsuń
  15. Co wy pierdzielicie ? Obie części są aksjehdbfdbvfgngngfhvbfb *...*
    Ahh i ta białaczka . I zdrada . No w końcu coś oryginalnego :) Smutne to , ale przynajmniej będzie się coś działo ^^

    Masz talent wieeesz ? :D
    No kurde , koooocham tooo no ! <3
    I te twoje shoty też są akajshdhfbgjgjhjhjhjhnngf *_*

    Pozdrawiam !
    xxxxKarolajnexxxx

    OdpowiedzUsuń
  16. Zajebisty rozdział, tak jak każdy. x

    OdpowiedzUsuń
  17. Magiczny rozdział *__* + ta scenka erotyczna khsasahashasuihasihasaihasuas cud, miód, majonez. Pisz dalsze, jak zwykle czekam x @ThisSuee

    OdpowiedzUsuń
  18. Tak btw. białaczka? Serio? Jak Loui umrze to będę płakać jak bóbr. On nie może umrzeć. On jest całym życiem dla Hazzy ;C

    OdpowiedzUsuń
  19. ughh..!! kocham Twoj blog! to co piszesz, jest po prostu wspaniałe, a ta muzyka którą dałaś jest też w Zwiastunie *____*

    OdpowiedzUsuń
  20. Rozdział wręcz cudowny, świetny, magiczny, boski, idealny.... Brak mi słów. Pierwsza część idealnie opisana, z tymi szczegółami.. :D Druga część... smutna, przygnębiająca.. Lou i białaczka... Lou zdradza Harry'ego.. Nie, nie tego chciałam :c. Ale to jest Twoje opowiadanie więc nie mam nic do powiedzenia w kwestii tego o czym piszesz. Bardzo mi się podoba to opowiadanie, czytam je od początku i za każdym razem czekam na następny. Na ten czekałam dość długo, ale rozumiem Cię, chciałaś wypocząć. Liczę na kolejny rozdział za 2 dni :) . Dziękuję Ci, Kocham Cię .

    OdpowiedzUsuń
  21. czytalem poprzednie rozdzialy, tak samo jak komentarze tego krytyka. myslalem, ze przesadza. ale po tym rozdziale.. ta fabula staje sie coraz bardziej dziwna i coraz bardziej.. no nie wiem, bezsensowna? niby lou kocha harryego... a teraz co robi? to nie ma sensu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisałam, że to nie jest typowe opowiadanie so shut up. Piszę co chce i jak chce. Nie podoba się to jest taki krzyżyk który wyłącza okno z blogiem. Nikogo nie zmuszam do czytania Chcesz- czytasz. Chcesz- komentujesz. Proste.

      Usuń
  22. człowieku. zatracasz mój system. /@gumoozujaa

    OdpowiedzUsuń
  23. Co? nieee ! tak nie może być. Louis nie może mieć białaczki ;(

    OdpowiedzUsuń
  24. Pisz szybciej bo nie mogę usidzieć na tyłku jużż.. xD Kocham to !

    OdpowiedzUsuń
  25. Błagam, on nie może umrzeć... O.o Rozdział magiczny :3

    OdpowiedzUsuń
  26. Chcesz zabić Louisa ?! Zniszczyć tak piękną miłość ?! NIEEEE ! Proszę ! Czekam , co wydarzy się dalej .

    OdpowiedzUsuń
  27. Boże, boskie <3
    Ale Lou zachował się... ehh, szkoda gadać :/ Po prostu mnie rozczarował. I biedny Harry :[
    Boski blog, natknęłam się przypadkiem i mnie wciągnął <3
    Nie mogę się doczekać nowej notki :') Pisz szybko, błagam <3
    Jeżeli byłabyś tak miła, wyłącz weryfikacje obrazkową - to serio ułatwia komentowanie :)

    OdpowiedzUsuń
  28. ojeeej jak mogłas tak skrzywdzic harrego ?? :O :P oj biedny ... mam nadzieje ze sie pozbiera :)
    dawaj szybko next :p

    http://szmaragdowytalizman.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń